Hejka misiaki!
W portwelu pusto. Czekam na święta żeby oddać pieniądze rodzeństwu. Dzisiaj poszłam do szkoły tak właściwie z takim humorem no nie najlepszym ale i nie najgorszym. Wszystko po staremu, ale po 1 lekcji kolezanka podeszła do mnie i mówi, że ma coś dla mnie. Trochę zdziwiona no ale mówie no okej :). I wyciąga 40zl :'). Okazało się, że zostało trochę pieniędzy z wycieczki. No po prostu z nieba mi spadła. Dosłownie w portwelu nie miałam nic, a od jakiegoś czasu polowałam na taką piękną apaszkę/szaliczek. I dzis po szkole odrazu poszłam kupić *.* (a to że wydałam pieniądze odrazu to dobrze przynajmniej nie wydam tego na jedzenie).
Wracam do domu szczęśliwa z tym moim szaliczkiem. Przymierzam go oglądam jaki jest piękny. Wkońcu skoro nie ma teraz nikogo w domu poszłam się zważyć tak żeby nikt nie widział i nikt nie słyszał.
Waga praktycznie stoi tak samo. Było 57 teraz raczej nie najedzona 55. Ale nie biorę tego za jakiś nawet mały sukces bo gdybym się najadła znowu skoczyłoby do 57.
Jeju staram się jeść tak mało a tu nic.
No ale poszłam się zważyć patrze przed siebie na kalendarz a tam na kalendarzu kartka z datą wizyty w poradni psychologicznej. Wiedziałam, że moi rodzice już powoli wariują ale żeby odrazu wizyty... Bez przesady wczoraj powiedziałam, że napewno nie wracam do odchudzania i nigdy nie wrócę. Ale chyba to ich nie przekonało.
Przed chwilą wróciłam z fitnessu. Pierwszy dzień. Ja się trzymam okej ale moja mama w połowie wyszła. Po zajęciach w szatni powiedziała, że więcej nie przyjdzie. 😄
Bilans
*serek typu grecki
*miska rosołu
W portwelu pusto. Czekam na święta żeby oddać pieniądze rodzeństwu. Dzisiaj poszłam do szkoły tak właściwie z takim humorem no nie najlepszym ale i nie najgorszym. Wszystko po staremu, ale po 1 lekcji kolezanka podeszła do mnie i mówi, że ma coś dla mnie. Trochę zdziwiona no ale mówie no okej :). I wyciąga 40zl :'). Okazało się, że zostało trochę pieniędzy z wycieczki. No po prostu z nieba mi spadła. Dosłownie w portwelu nie miałam nic, a od jakiegoś czasu polowałam na taką piękną apaszkę/szaliczek. I dzis po szkole odrazu poszłam kupić *.* (a to że wydałam pieniądze odrazu to dobrze przynajmniej nie wydam tego na jedzenie).
Wracam do domu szczęśliwa z tym moim szaliczkiem. Przymierzam go oglądam jaki jest piękny. Wkońcu skoro nie ma teraz nikogo w domu poszłam się zważyć tak żeby nikt nie widział i nikt nie słyszał.
Waga praktycznie stoi tak samo. Było 57 teraz raczej nie najedzona 55. Ale nie biorę tego za jakiś nawet mały sukces bo gdybym się najadła znowu skoczyłoby do 57.
Jeju staram się jeść tak mało a tu nic.
No ale poszłam się zważyć patrze przed siebie na kalendarz a tam na kalendarzu kartka z datą wizyty w poradni psychologicznej. Wiedziałam, że moi rodzice już powoli wariują ale żeby odrazu wizyty... Bez przesady wczoraj powiedziałam, że napewno nie wracam do odchudzania i nigdy nie wrócę. Ale chyba to ich nie przekonało.
Przed chwilą wróciłam z fitnessu. Pierwszy dzień. Ja się trzymam okej ale moja mama w połowie wyszła. Po zajęciach w szatni powiedziała, że więcej nie przyjdzie. 😄
Bilans
*serek typu grecki
*miska rosołu
Nie wiem czy coś zobaczycie :/
Zdj z dzis
Wierze że będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńi super z tym szaliczkiem
sama chciałabym sobie kupić nowy taki duży ciepły szal w kratkę ale też pustki w portfelu :( http://pro-ana-za-gruba-na-motylka.blogspot.com/
Głowa do góry ;) Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńWidzisz jak super z tymi pieniędzmi :) Świetnie, że dobrze te pieniądze wykorzystałaś, super bilansik :) Będzie dobrze
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny :*
OdpowiedzUsuń